Przejdź do treści
Strona główna » „W Gorajcu czułem się jak Elvis Presley!” Robert Jaworski o spotkaniu z Folkowiskiem, inspiracjach i nowej płycie Żywiołaka

„W Gorajcu czułem się jak Elvis Presley!” Robert Jaworski o spotkaniu z Folkowiskiem, inspiracjach i nowej płycie Żywiołaka

Legendarny zespół Żywiołak zagra w sobotę 15 lipca na Folkowisku. Z tej okazji Marcin Wodzirej Piotrowski rozmawiał z Robertem Jaworskim, który przyznał się, że jest „kompletnie zdruzgotany propozycją” i cieszy się z możliwości zaprezentowania rodzimej sekcji artystycznej na gorajeckiej scenie.

Marcin PiotrowskiRobert, prawie każdy z Twoich tekstów to jest wręcz encyklopedia wiedzy o spuściźnie przedchrześcijańskiej. Jak to się stało, że wkręciłeś się w takie tematy?

Robert Jaworski – Musze przyznać, że bardzo lubię to pytanie. Gdy zakładałem Żywiołaka chciałem koniecznie stworzyć zespół, który będzie miał po pierwsze rodzimą nutę, charakterystyczną dla naszego kraju. Aby to robić musiałem zagłębić się w folklor, jako najszczerszy, moim zdaniem, środek wyrazu muzycznego. Po drugie język – wiadomo, trzeba było po polsku, aby się jeszcze bardziej z Polską związać. I po trzecie – elementy tradycji. A jeśli o nich mowa, to nie ma nic ciekawszego, niż ślady kultury przedchrześcijańskiej. To jest magnetyczny temat! Uznałem, że te czynniki muszą się skleić w jedną całość, żeby „produkt” był taki totalnie nasz. Pilnuję tego od lat, aby proporcje były zachowane. Chociaż z drugiej strony – zrobiliśmy już tłumaczenie i nagraliśmy angielską wersję utworu „Morski król”.

Na Folkowisku wystąpisz po raz kolejny – zagrałeś już u nas ze swoim własnym projektem – Robert DeLira oraz z Żywiołakiem. Czy masz choć mgliste wspomnienia z Gorajca?

– Zdecydowanie, tego nie można zapomnieć! Czułem się tam dosłownie jak Elvis Presley!

Koncert, który daliście w 2019 to było coś naprawdę niesamowitego! Ale nasza wspólna przygoda zaczęła się w Warszawie. To była akcja na Patelni, na dzień nadania Warszawie praw wiejskich. Przyszedłeś wtedy z lirą korbową? Ekipa Folkowiska była zachwycona. Pamiętasz taką akcję?

– Oczywiście, że pamiętam. Była to dla mnie niesamowita radość, że mogę pograć na skrzypcach ludowe tematy, przekonywać tym aktem artystycznym ludzi w Warszawie do przychylnego spojrzenia na wiejskość szeroko pojmowaną.

Podczas dzisiejszej rozmowy przez telefon powiedziałeś, że w temat Guseł idealnie wpisuje się wasza najnowsza płyta, która miała premierę 9 grudnia.

– Najnowsza płyta Żywiołaka „Dekonstrukcja Historyczna” jest naszym ósmym albumem. Ciekawostką jest to, że jest on podwójny i jest kontynuacją utworów takich jak „Sol Invictus”, „Marzanna” czy „Dziady”. Są tam utwory, które powstały na przestrzeni ostatnich dwóch lat.

Czy z tą płytą przybywacie do nas na Folkowisko? Warto wspomnieć, że do jednego z utworów został nagrany klip z ilustracjami zrobionymi przez dziewczynę z naszej Ekipy! Weronika Salach to młoda rysowniczka z Rzeszowa, która w tym roku odpowiada za wygląd graficzny festiwalu. Natomiast nasza publiczność ostro domaga się jako bisu „Od Gorajca do Golubia ludzie powiadają”. Zagracie?

– Oczywiście! Bez tego już nie ma koncertów Żywiołaka! Z pewnością odegramy ten utwór.

Gusła, przesądy, zabobony to często echa świąt i wierzeń naszych praprzodków Słowian, kultywowane zanim przybyło na nasze tereny chrześcijaństwo. Muzyka Żywiołaka chyba najmocniej wpisuje się w temat nadchodzącej edycji Folkowiska. Jak to się stało, że wyciągacie te historie słowiańskie?

– Na ostatnim koncercie zadano mi pytanie, dlaczego zajmujemy się tym tematem. Odpowiedź jest prosta – dlatego, że żaden folkowy zespół przed nami nie interesował się samą tematyką przedchrześcijańską. W zasadzie wszyscy ograniczali się do mniej lub bardziej ciekawych interpretacji melodii i utworów ludowych. My chcielibyśmy pokazać troszeczkę więcej, niż tylko to, co folklor nam oferuje z przestrzeni ostatnich dwustu, trzystu lat. Trzeba było poszukać tych informacji, oprzeć się troszeczkę na poezji, w której jest mnóstwo takich pozostałości, na klechdach, a także antropologii, etnografii, nawet na religioznawstwie. Dopiero to wszystko, po połączeniu, dało znośną pigułkę informacyjną, którą można wtłoczyć w muzykę. Chcieliśmy pokazać ludziom coś, co jest cholernie interesujące w aspekcie naszego folkloru, a czego się do tej pory nie pokazywało. Uznaliśmy, że to musi być ogromna część naszej sztuki – demonologia i cała filozofia spuścizny przedchrześcijańskiej, że musi to być bardzo namacalne. I tak to zrobiliśmy.

Dzisiaj jest wyjątkowy dzień – wg kalendarza wschodniego 18 grudnia przychodzi św. Mikołaj. A jak się okazuje, ma on o wiele starsze konotacje, które wiążą go ze Szczodrymi Godami, czyli Przesileniem – końcem ciemnych nocy. Opowiadałeś mi, że korzenie św. Mikołaja sięgają czasów słowiańskich, możesz coś bliżej o tym opowiedzieć?

– Byłem kiedyś w Rovaniemi (Finlandia), w mieście świętego Mikołaja i miałem okazję przyjrzeć się tej sekcji, która dotyczy początków jego historii. Przeczytałem tam o jakimś niesamowicie groźnym bóstwie pogańskim. Po latach odkryłem, że bóstwo, od którego Mikołaj się wywodzi, to bóg podziemia, zwany Welesem. Bardzo ładnie można sobie to wszystko uświadomić, czytając książkę Borysa Uspienskiego „Kult świętego Mikołaja na Rusi”. To szeroki i skomplikowany temat. Gdy przyjrzeć się naszym niedawnym śladom, związanym z tym właśnie bóstwem chtonicznym, to mamy też naszego Dziada Mroza, który jeszcze na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat występował w w folklorze w towarzystwie Śnieżynki. Tutaj uwaga – tą Śnieżynką jest jego partnerka, zwana w folklorze kaszubskim Welewitą. Wchodząc nieco w dywagacje, wszystko na to wskazuje, że chodzi o naszą rodzimą Marzannę. Wszystko jest oczywiście mocno dyskusyjne, ale folklor umożliwia nam wiele kierunków interpretacji. Choćby Mikołaj, Dziad Mróz, który przynosi prezenty, i Weles, jako bóstwo podziemia, który był także bóstwem obfitości, dobrobytu, więc wszystko się tu ładnie zgadza. Im głębiej wejść w te konotacje, tym robi się bardziej ciekawie. Stąd tym bardziej chciałbym zachęcić do zapoznania się z naszą nową płytą, bo myśmy tych refleksji i nawiązań zawarli w utworach sporo. Jest to fascynujący temat. Celowo nazwałem tę płytę „Dekonstrukcja Historyczna Jeden”, ponieważ uważam, że jest to dopiero wprowadzenie do tematyki naszych wierzeń pierwotnych.

Super! Mam nadzieję, że pociągniemy temat na Folkowisku. Dzięki za rozmowę!

– Czuję się zaszczycony, że będę mógł wystąpić przed waszą szaloną publicznością!